8 marca zmarła pani Czesława Kmieć, która przez ostatnie 19 lat organizowała pracę Caritas w naszej parafii. Ewa Olszewska wspomina zmarłą...

W prawie każdą środę spotykałam panią Czesławę, a właściwie panią Czesię, bo tak o Niej mówiliśmy na plebanii. Bo środa to był taki dzień Caritas w parafii. Pani Czesia wydawała żywność, w salce obok odbywały się korepetycje. Często rozmawiałyśmy choć chwilę i widziałam z jak z wielkim zaangażowaniem stara się pomagać tym „ewangelicznym” najmniejszym.

Oprócz cośrodowej pomocy szykowała przed świętami Wielkanocy i Bożego Narodzenia paczki dla potrzebujących (czasami było ich nawet 250), organizowała akcje Tornister pełen uśmiechu i mikołajkową akcję Serce dla dziecka.

Zdawała też sobie sprawę, że nie tylko pomoc materialna jest potrzebna. Zawsze miała dla innych życzliwe słowo, troskę, uśmiech. Umiała zachęcić do współpracy młodzież.

Oprócz pracy w parafialnej Caritas bardzo angażowała się w życie naszej wspólnoty parafialnej. Prowadziła kronikę, robiła zdjęcia, gazetkę w gablocie, była członkiem Rady Parafialnej i zelatorką róży Najczystszego Serca Maryi, współpracowała z Akcją Katolicką.

Pani Czesia była człowiekiem wielkiej wiary i modlitwy i myślę, że to otwierało jej serce i dawało siłę do pracy. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale widzimy, że pustkę, która została po odejściu Pani Czesławy bardzo trudno będzie nam wypełnić.

Za pracę jako wolontariusz dostała nagrodę przyznawaną przez Caritas naszej diecezji - Skrzydła Anioła. I myślę, że te skrzydła pomogły pani Czesi dolecieć przed oblicze Tego, Którego twarz widziała w potrzebujących.